w księdze » Patryczek Ślusarczyk
Patryczek Ślusarczyk
12 marca 2003 - 30 sierpnia 2011
Urodził się 12 marca 2003r. Był bardzo pogodnymi ciekawym świata dzieckiem. Ciekawiło go dosłownie wszystko, najbardziej pasjonowały go samochody i piłka nożna. W wieku 6 lat zaczął uczęszczać do przedszkola, a rok później rozpoczął naukę w Szkole Podstawowej w Żabnie. W klasie miał dużo koleżanek i kolegów, z którymi się uczył i bawił. Bardzo lubił zwierzęta , a szczególnie swojego psa Maksa , którego przygarnął. To beztroskie dzieciństwo, przerwał mu tragiczny wypadek, który zdarzył się 28 sierpnia 2011r. Wracał do domu ze swoją starszą siostrą, mieli przejść tylko przez ulicę. Przejeżdżający z duża prędkością samochód, którym kierował młody chłopak potrącił go- jak się później okazało- śmiertelnie (był reanimowany). Trudno opisać rozpacz ratującego go ojca i siostry, która była świadkiem tej tragedii. Szpital- oczekiwania na jakiekolwiek dobre wiadomości. Nadzieja jednak z godziny na godzinę nikła – a Patryczek leżąc na łóżku wyglądał jakby spał. Mijały godziny-całą rodzina czekała na ?cud” – że lekarze powiedzą ?będzie dobrze, będzie żył”. Jednak dwa dni później – 30.08- lekarze stwierdzili, że mózg obumarł i to jest KONIEC. Nasz Patryczek-nie żyje- usłyszeliśmy wiadomość. Nie potrafię opisać rozpaczy ojca, matki, rodzeństwa, dziadków i całej naszej rodziny. Smutek i rozpacz mieszała się z gniewem- dlaczego. Dlaczego tak się stało ? Dlaczego ten chłopak tak szybko jechał? – przecież droga prosta, widoczność dobra. A potem decyzją rodziców o oddaniu narządów Patryczka dla ratowania innych dzieci. To czyn, na który nie wiele osób się decyduje w rozpaczy i bólu. Oni się zgodzili. Dziś bije gdzieś tam serce ich syna , a inne dzieci mają jego nerkę , wątrobę. 3 września 2011r. na Cmentarzu Parafialnym w Żabnie odbyło się ostatnie pożegnanie Patryczka. Byli wszyscy, którzy go znali i kochali i Ci, którzy tylko o nim słyszeli. Bardzo ciężko jest stać nad trumną ośmioletniego dziecka- dziecka, w którym wcześniej było tyle radości i życia. Wydaje się, że to wszystko wydarzyło się wczoraj, a już minął rok. Rok bólu, tęsknoty i nadziei, że kiedyś się z nim spotkamy u ?Ojca w niebie”.
Czuwaj nad nami nasz ANIOŁKU