w księdze » Zbigniew Więcław
Zbigniew Więcław
13 czerwca 1969 - 1 lipca 2023
Dn. 25.04.2023 r. Zbysiu jak zawsze na rannej zmianie rozpoczął pracę, a o godz. 6.10 uległ tragicznemu wypadkowi na placu załadunkowym. Pracował jeżdżąc ciężarówką, u której zapinał plandekę z tyłu na naczepie. Stojąc przodem do naczepy został najechany przez samochód dostawczy i wgnieciony pod naczepę. W wyniku tego zdarzenia doszło do licznych złamać żeber i obu nóg ? w tym otwarte złamanie prawej nogi ? oraz do uszkodzeń narządów wewnętrznych m.in. pęknięcia wątroby. Pomimo udzielenia pomocy Pogotowie Ratunkowe
i Oddział SOR-u w Tarnowie oraz intensywnego leczenia na Oddziale Intensywnej Terapii i Anestezjologii Szpitala Klinicznego w Krakowie nie udało się go uratować. W czasie dwumiesięcznego pobytu w szpitalu i intensywnej walki o życie przeszedł kilka operacji naprawczych obu nóg, ale pomimo tego prawą po tygodniu trzeba było amputować na wysokości uda. Masywne zapalenie płuc, zatorowość, krwawienia, niewydolność nerek i wątroby oraz liczne przetoczenia krwi (około 70 razy) ? to niektóre powikłania, w wyniku których wytworzyła się niewydolność wielonarządowa będąca przyczyną śmierci. Przez cały czas pobytu w szpitalu Zbysiu był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej.
Śp. Zbysiu osierocił żonę Klaudię po 25 latach małżeństwa (rocznicę obchodziliśmy 21.03.2023 r.) i po 30 latach znajomości oraz czworo dzieci; trzy córki: Karolinę lat 22, Emilie lat 17, Klarę lat 7 i syna Juliana lat 10, który swoją Pierwszą Komunię przeżywał bez taty (był wtedy w szpitalu).
Zbysiu był człowiekiem skromnym i wielkiego ducha, o wielkim sercu. Żył od wielu lat w stanie łaski uświęcającej. W swojej ciężarówce odmawiał po 3 różańce dziennie, omadlał nasze dzieci, rodzinę i wiele innych spraw.
Odszedł w pierwszą sobotę miesiąca lipca, dzień poświęcony Maryi, której był wierny. Był zawierzony Maryi wraz z całą rodziną. Miesiącu poświęconym Przenajdroższej Krwi Chrystusa, w której zanurzaliśmy się każdego dnia.
Odszedł ukochany mąż, mąż ? przyjaciel, wierny druh. Ojciec naszych wspaniałych dzieci, w których wychowaniu mieliśmy telepatyczne porozumienie. Zawsze był ze na i dziećmi w trudnych i łatwych, radosnych i smutnych momentach mojego i naszego życia. Był miłością mojego życia.
Zawsze o nas dbał, był bardzo rodzinny, uczynny, wszystko umiał naprawić, bo to ?złota rączka?. Chętnie pomagał innym ludziom, odczytywał potrzeby i umiał pomóc.
Zbysiu wyzwolił ogrom modlitwy w sercach wielu ludzi, niezliczone ilości ofiarowanych Mszy św., Adoracji, Różańców, Koronek, Nowenn, Dróg Krzyżowych, postów, wyrzeczeń, ale wierzę w to, że ta modlitwa przyniesie obfite owoce.
Pomimo przeogromnej tęsknoty, żalu, smutku i wylanych łez, chcemy powiedzieć: Jezu, nie daj nam się smucić, że go straciliśmy. Chcemy być wdzięczni, że go mieliśmy.
Zawsze mi mówił: będę na ciebie czekał, tak codziennie w życiu i to były też jego ostatnie słowa dzień przed wypadkiem. Wiem, że na mnie czeka w Królestwie Niebieskim.
Do śmierci udało się Zbysia dobrze przygotować przez Sakrament Chorych, odmawiane zawsze w czasie odwiedzin o godz. 15.00 koronki do Bożego Miłosierdzia, a trzy dni przed śmiercią Drogę Krzyżową wg K. Emerlich, przygotowaniem do śmierci z odpustem zupełnym i zanurzeniem we Krwi Chrystusa Jego i całej naszej rodziny oraz słowami: do zobaczenia najpóźniej
w Niebie.
Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie?
Żona Klaudia Więcław