w księdze » Sandra Ludwiczak
Sandra Ludwiczak
17 sierpnia 2005 - 27 marca 2008
Sandra Ludwiczak ur. 17.08.2005 w Sulechowie zmarła 27.03.2008 r w miejscowości Przewóz k. Zielonej Góry. Do dramatu doszło w czwartek 27.03.2008 we wsi Przewóz (gm. Bojadła).27-letnia matka trójki dzieci piła razem ze swoim 67-letnim kolega. Mężczyzna prawdopodobnie zabił na jej oczach jej 3-letnią córeczkę. O wypadku powiadomił sąsiadów 5-letni Kacper. Dziecku udało się uciec z podwórka. Trafił do sąsiadki. Mówił, że nie może znaleźć swojej 3-letniej siostry. Miał pokiereszowaną buzię, umazaną krwią. Ojciec pobiegł z sąsiadką, by zobaczyć co się stało . Matka dziewczynki i jej kolega byli pijani, zaczęli krzyczeć, że nikomu nie otworzą drzwi. A na podwórku była krew, leżał też okrwawiony ręcznik. Sąsiedzi natychmiast wezwali policję. Śledczy zastali na miejscu 27-letnią Magdalenę, matkę trójki dzieci (najstarszego 6-letniego Adriana, 5-letniego Kacpra i 3-letniej Sandrę) i jej 67-letniego kolegę. Kobieta piła z nim przez cały dzień alkohol. Zabrała ze sobą dwójkę najmłodszych dzieci. Starszy był w tym czasie w przedszkolu. Oboje nie chcieli powiedzieć, co stało się z 3-letnią dziewczynką. Policjanci zaczęli poszukiwania, pomagali im strażacy. W końcu odsłonili wieko od przydomowej studni. Tam znaleźli zwłoki dziewczynki. Dziewczynka była rozebrana od pasa w dół, miała roztrzaskaną główkę. Na posesji znaleziono brudną pieluchę dziewczynki. Jedna z wersji zakłada, że dziewczynka zmęczona imprezowaniem matki chciała już iść do domu. Płakała. Mogła dostać za to, że zrobiła kupę. Mogła płakać bo był jej po prostu zimno. Płacz mógł rozłościć mężczyznę, i żeby uciszyć dziecko po prostuje zabił – spekulują mieszkańcy -Policjanci zabrali z miejsca tragedii drewniany kołek, którym mężczyzna prawdopodobnie zabił dziewczynkę. Stanisław G. ma 67 lat. – Był dziwny, ale nie wiedzieliśmy, że może być tak agresywny -opowiadają mieszkańcy wsi. O kobiecie mówią krótko. – To nie była dobra matka. Wiecznie chodziła pijana. Z mężem też nie żyła dobrze, do ich domowych awantur często przyjeżdżała policja – opowiadają mieszkańcy. Matka od jakiegoś czasu była pod opieką kuratora sądowego. Rodzinę także odwiedzał dzielnicowy.