Czytając miesięcznik ?Miłujcie się? znalazłam ogłoszenie o kaplicy męczenników XX wieku i ofiar przemocy. Współczuję tym rodzicom, bo ja doznałam takiego samego bólu, co i oni.
Pochowałam dwóch synów: Dariusza (25 lat, zginął w wypadku samochodowym w 2001 r.) i Jacka (lat 26 w 2001 r.). Ten ból jest nie do zniesienia, nikt nie rozumie tego, jeśli nie przeszedł tego cierpienia.
Jacek Krzysztof Piasecki został bestialsko zamordowany na dyskotece w Karniewie 13 września 2001 r. Dwudziestu młodych, wypitych ludzi okładało go kijami bejzbolowymi, bo chcieli się na kimś wyżyć. Porządny gospodarz tak psa nie bije, a co dopiero człowieka. Nie mogę sobie wyobrazić, jak można tak skatować niewinnego chłopaka, oni przecież mojego syna nawet nie znali. Mój syn był przeciwnikiem przemocy, wszelkich bijatyk, a zginął właśnie w ten sposób.