w księdze » Mariusz Szwaj
Mariusz Szwaj
18 maja 1978 - 25 lutego 2008
Mariusz urodził się 18 maja 1978r. w Szczucinie jako trzeci z kolei, z czworga naszych dzieci. Od dziecka pogodny, radosny, kochał nas i rodzeństwo. Był pracowity i można było powiedzieć, że miał złote ręce. Interesował się techniką, szczególnie samochodową, stąd też po ukończeniu podstawówki wybrał szkołę zawodową w zawodzie: mechanik pojazdów samochodowych, a następnie technikum mechaniczne o specjalizacji: naprawa i obsługa pojazdów samochodowych. Po zdaniu matury’ podjął studia zaoczne na Politechnice Krakowskiej na kierunku: mechanika i budowa maszyn. Aby odciążyć nas finansowo, w.czasie studiów pracował w warsztacie samochodowym w Krakowie. Po ukończeniu studiów i uzyskaniu tytułu inżyniera o specjalności: samochody i ciągniki, myślał o otwarciu własnego zakładu samochodowego. Dlatego też podjął decyzję o wyjeździe do pracy za granicę. Najpierw wyjechał do Hiszpanii. Na przełomie roku 2005/06 wziął udział w Europejskim Spotkaniu Młodych w Mediolanie organizowanym przez Wspólnotę Taize. W styczniu 2006 r. udał się do Irlandii, gdzie pracował najpierw jako kierowca przy budowie autostrady, a następnie jako mechanik w zakładzie samochodowym. Był bardzo zadowolony z pracy, bardzo dobrze mówił o kierownictwie warsztatu i współpracownikach – Irlandczykach. Wolny czas poświęcał na zwiedzanie tego kraju. W jego komputerze pozostało ponad 1000 zdjęć z różnych miejsc z podróży po Irlandii. Utrzymywał z nami ciągły kontakt, codziennie z nim rozmawialiśmy telefonicznie lub przez Internet. Tak też było 23 lutego 2008 roku. Rozmawiał z nami na skypie i miał się jeszcze tego dnia odezwać. Niestety nie zdążył… Jego kolega i współlokator Paweł został zaatakowany przed domem, w którym mieszkali, przez grupę nastolatków i ugodzony śrubokrętem w szyję. Mariusz wybiegł mu na ratunek i, jak twierdzi irlandzka policja, został zaatakowany znienacka. Policja nie znalazła jakichkolwiek śladów obrony. Mariusz miał zmiażdżony tył głowy. Zmarł po dwóch dniach w dublińskim szpitalu 25 lutego 2008 r.
Naszemu synowi nie udało się uratować przyjaciela, który zmarł dwa dni później. Uratował za to życie dwóm nieznanym osobom, poprzez organy pobrane do przeszczepu. Tragedia, która spadła na nas tak nieoczekiwanie, wywołała straszliwy ból i żal, który nie mija. Straciliśmy cząstkę siebie jako rodziny. Jest nam bardzo trudno powrócić do normalnego życia. Chcielibyśmy wierzyć, że nasz syn został przez Pana Boga wybrany i powołany, aby przez swoją tragiczną śmierć obudzić w ludzkich duszach iskierkę miłości i chęć walki z przemocą. Świadczą o tym ludzkie reakcje na śmierć Mariusza i Pawła. W Dublinie, przed domem, w którym mieszkali i gdzie obaj zginęli, ludzie palili znicze i przynosili kwiaty. Społeczność dzielnicy zorganizowała wieczorne czuwanie. Tłumy Irlandczyków uczestniczyły w mszach świętych odprawionych w ich intencji w Polskim Kościele w Dublinie oraz w kościele Matki Boskiej Dobrej Rady. W nabożeństwie za ich dusze uczestniczył Arcybiskup Dublina Diarmuid Martin, obecne były najwyższe władze Irlandii: Pani Prezydent Irlandii z małżonkiem, ministrowie, parlamentarzyści, przedstawiciele Premiera, Policji, władze miasta. Pani Prezydent Republiki Irlandii przesłała nam wyrazy współczucia, oficjalne kondolencje składali przedstawiciele wielu instytucji. Wzruszające i cenne dla nas są wyrazy solidarności w cierpieniu od zupełnie nieznanych nam ludzi, mieszkańców Dublina i nie tylko. Księgi kondolencyjne, wyłożone w kaplicy pogrzebowej, w kościele dublińskim i w urzędzie miasta są pełne wpisów z wyrazami współczucia i słowami przeprosin w imieniu irlandzkiego narodu. Ludzie dzwonili do polskiej ambasady w Dublinie, przekazywali listy do nas. W całej Irlandii w intencji naszego syna ludzie zmawiali setki mszy świętych, nawet kilka miesięcy po tragedii. Dyskusję na temat przyczyn agresji i przemocy wśród młodzieży podjęły niektóre irlandzkie media. To, że tak wielu ludzi modli się w intencji naszego syna, wzbudza w nas pociechę. Świadczy, że w ludzkich sercach jest wiele dobroci i miłości.
Rodzice
Janina i Eugeniusz Szwaj kos
Rodzeństwo Paweł, Rafał, Małgorzata