w księdze » O. Krystyn Gondek
O. Krystyn Gondek
6 kwietnia 1909 -
o. Krystyn Gondek urodził się 6 kwietnia 1909 roku we wsi Słona. Ochrzczony został w dwa dni później w parafii w Zakliczynie. Dzieciństwo jego związane jest z rodzinną wsią Słoną i pobliską osadą Zakliczynem nad Dunajcem. Chociaż chrzest, bierzmowanie i I Komunię przyjmował w kościele parafialnym, to klasztor Franciszkanów’ zakliczyńskich był mu bliższy, bo leżał znacznie bliżej Słonej. Stąd też habit franciszkański był mu bliski. Do zakonu zgłosił się w dniu otrzymania świadectwa ukończenia VI klasy w Państwowym Gimnazjum im. St. Żółkiewskiego we Lwowie. Po odbyciu nowicjatu w klasztorze w Wieliczce w roku 1929 złożył swoje pierwsze śluby zakonne. Studia filozoficzno-teologiczne ukończył w Instytucie Teologicznym w Przemyślu. Święcenia kapłańskie otrzymał w katedrze przemyskiej dnia 21 czerwca 1936 roku. Bł. Krystyn Wojciech Gondek poniósł śmierć męczeńską w obozie koncentracyjnym, za wiarę w 33 roku życia. Funkcje kapłańskie na wolności spełniał zaledwie przez 4 lata i 2 miesiące. W obozie prawdopodobnie nie było mu dane sprawować Mszę św. Nawet w ukryciu. Mógł jedynie służyć towarzyszom niedoli sakramentem pokuty, słuchając potajemnie ich spowiedzi, a przede wszystkim przykładem życia i słowem otuchy, chociaż on sam potrzebował tego wszystkiego. Ks. Tadeusz Gaik, jego kolega z Dachau i rodak z diecezji tarnowskiej, po jego przedwczesnej śmierci nie tylko wyraził żal, ale uczynił wyrzut Bogu, że stała się krzywda polskiemu Kościołowi, bo oto umarł kapłan, który mógł jeszcze żyć i owocnie pracować. Wnet jednak zreflektował się i zawołał: Bądź wola Twoja, Panie! Pomyślał bowiem, że przecież Bóg nie chciał tych śmierci młodych swoich sług ani kacetowskich tortur, ani strasznej wojny. Bóg jednak dopuścił, abyśmy mogli miłować Go w naszym położeniu, krzywdach, licznych bólach i duchowych udrękach. Te nasze różnorakie cierpienia oczyszczały miłość ku Niemu, uświęcały ją i potęgowały (Wspomnienia, [w:] Cudem ocaleni. Wspomnienia kacetowców, Londyn 1981, s. 109). Patrząc na tamte cierpienia i duchowe zmagania się z ludzką słabością więźniów obozów koncentracyjnych z perspektywy czasu, możemy dodać, że Bóg dopuścił, aby cierpieli dla Jego imienia (por. Mt 10, 22), ale ich sprawcą był nienawistny człowiek. A Bóg ostatecznie z ich śmierci, która w hitlerowskich i stalinowskich obozach zagłady była rzeczą małą i zwykłą, uczynił rzecz wielka: Kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 10,39); Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity (J 12, 24). Tę prawdę wiary głęboko pojął i wyraził Jan Paweł II w swoim liście apostolskim Tertio millennia adveniente: Kościół pierwszego tysiąclecia zrodził się z krwi męczenników (…) U kresu drugiego tysiąclecia Kościół znowu stał się Kościołem męczenników. Prześladowania ludzi wierzących – kapłanów, zakonników i świeckich -zaowocowały wielkim po siewem męczenników w różnych częściach świata. (…)